Wprowadzenie
Jak informowaliśmy wcześniej, protesty trwają od października 2020, kiedy to Trybunał Konstytucyjny (TK) orzekł o prawie całkowitym zakazie aborcji. Wyrok TK po raz kolejny pokazał, w jaki sposób rządząca partia Prawo i Sprawiedliwość (PiS) wpłynęła na niezależność sądów i praworządność w Polsce. Ta ciągła erozja praworządności i niezawisłości sądów wywarła ogromny wpływ na przestrzeń obywatelską. 17 marca 2021, 65 obecnych i byłych sędziów Sądu Najwyższegopodpisało i wydało oświadczenie o sprzeciwie wobec wniosku Prokuratury Krajowej do Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego o uchylenie immunitetu trzem byłym sędziów Sądu Najwyższego. Prokuratura „zamierza zarzucić im niedopełnienie obowiązków sprawy zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa”. Zaniepokojeni sędziowie krytykowali w przeszłości rząd PiS. W oświadczeniu sędziowie napisali:
„Kierowanie wniosków o uchylenie immunitetu stanowi przykład instrumentalnego wykorzystywania prawa do zdyskredytowania w oczach opinii publicznej sędziów krytycznie nastawionych do zmian w systemie wymiaru sprawiedliwości. Jest jednocześnie próbą wywołania efektu mrożącego w odniesieniu do innych sędziów, to jest zniechęcenia ich do wydawania orzeczeń, które mogą być krytycznie odbierane przez władze i do występowania w obronie praworządności”.
W związku z tym faktem 31 marca 2021, Komisja Europejska skierowała sprawę przeciwko Polsce do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w związku z ciągłymi obawami o praworządność i niezawisłość sądów.
Inną niepokojącą kwestią jest trwająca walka o stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich. Pięcioletnia kadencja obecnego rzecznika, Adama Bodnara, wygasła we wrześniu 2020 r. Jednak sprawuje on swoją funkcję do czasu wyboru nowego rzecznika. Choć stanowisko rzecznika ma być bezpartyjne, jeden z proponowanych kandydatów, Piotr Wawrzyk, wstąpił do rządzącej partii Prawo i Sprawiedliwość (PiS) w marcu 2021r. Nie został on jednak poparty przez Senat. Rzecznik Praw Obywatelskich, pełniący rolę strażnika praw obywateli, jest ostatnią niezależną instytucją, w której nie ma osoby politycznie zależnej powiązanej z większością rządząca w parlamencie. Podczas trwających protestów biuro rzecznika odegrało kluczową rolę w dokumentowaniu naruszeń praw protestujących (patrz poprzednia aktualizacja).
W związku z prawie całkowitym zakazem aborcji, w lutym 2021 roku polskie władze zwróciły się do szpitali o ujawnienie danych kobiet, które przerywały ciążę po decyzji Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 roku (która weszła w życie w styczniu 2021 roku). Nastąpiło to po tym, jak grupa antyaborcyjna zakwestionowała legalność aborcji, które miały miejsce między decyzją sądu a faktyczną datą wejścia w życie zakazu. Aktywiści są zaniepokojeni paraliżującym wpływem śledztwa na lekarzy zajmujących się dokonywaniem aborcji. Inną powiązaną kwestią jest fakt lobbowania przez Fundacje Pro-Life kryminalizacji zabiegów aborcyjnych w Polsce poprzez ustawę, która ma na celu sankcje karne kobiet dokonujących aborcji.
Organizacje Pozarządowe
Aktywistki otrzymują widomości z pogróżkami o gwałcie, śmierci oraz atakach bombowych.
W marcu 2021 r. Działaczki na rzecz praw kobiet i organizacje opowiadające się za prawem do aborcji spotkały się z brutalnymi groźbami. Humans Rights Watch, IPPF-EN i CIVICUS udokumentowały w oświadczeniu, że kilka organizacji spotkało się z zagrożeniami związanymi z wykonywana przez nie pracą nad kwestiami praw kobiet. Wśród nich znalazła się organizacja Strajk Kobiet, Aborcyjny Dream Team, Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny (Federa), Feminoteka, Fundacja FOR, Helsińska Fundacja Praw Człowieka i Centrum Praw Kobiet. Pogróżki różniły się w formie i treści. Odanonimów o podłożonychładunkach wybuchowych w siedzibach organizacji po groźby śmierci wysyłane drogą mailową. Wiadomości o treści: „Czy popierasz aborcję? Czekaj, zaraz umrzesz!” lub „Zostało Ci pięć dni”. Za nadawców uważa się religijnych fundamentalistów broniących „prawdziwych wartości katolickich”.
Liderki Strajku Kobiet - Marta Lempart i Klementnya Suchanów - od miesięcyotrzymujągroźby wysyłane do nich za pomocą mediów społecznościowych, takich jak Facebook i za pośrednictwem maili. W czasie ostatniego incydentu do Lempart przesłano jej wyedytowane zdjęcie, z dziurą po kuli w skroniach i obrazem dłoni dziecka trzymającej krzyż w rogu zdjęcia.
Aktywistki z Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny (Federa) również spotkały się z groźbami w Internecie. Federa otrzymała dziesiątki e-maili, niektóre zawierające informację o podłożeniu ładunków bombowych lub zdjęcia ich zakrwawionych twarzy. W okresie pomiędzy 12 a 23 marca 2021 były obrażane i określane jako „morderczynie dzieci”. Dostały tez pogróżki, że zostało im tylko kilka dni życia.
(1/3) Żyjemy w lęku o własne zdrowie i życie. Przeciwnicy praw człowieka wzięli sobie za cel nasza organizację i od trzech tygodni otrzymujemy od nich pogróżki. Grożą nam śmiercią.
— FEDERA (@federapl) March 9, 2021
Wysłali nam nasze zdjęcia na celowniku z napisem 'umrzyj'. pic.twitter.com/dNZ8nrh7ze
Centrum Praw Kobiet (CPK), Helsińska Fundacja Praw Człowieka (HFPC) i inne organizacje z Wielkiej Koalicji za Równością i Wyborem regularnie otrzymują pogróżki drogą mailową. Niektórzy aktywiści zgłosili te groźby policji. Chociaż policja reagowała szybko na groźby bombowe, w niektórych przypadkach, śledztwa nie zostały wszczęte pozostawiając poczucie, że skargi aktywistów i zagrożenie ich bezpieczeństwa, nie zostały potraktowane priorytetowo. W związku z tym faktempracowniczka Federy powiedziała:
„Czuję, że nie jestem tutaj bezpieczna i że oni [rząd] sobie wybierają, kto zasługuje na ochronę i szacunek,” Dla mnie jest to bardzo poważna sprawa, ponieważ nie chodzi wyłącznie o jakichś dziwaków, którzy mi mówią, że jestem morderczynią. Chodzi o cały kontekst tego, co się dzieje w Polsce, gdzie to, co robimy, jest realnie postrzegane jako coś złego”.
Dwie członkinie Rady Konsultacyjnej Ogólnopolskiego Strajku Kobiet zgłosiły się na policję i upubliczniły otrzymane groźby. Nadia Oleszczuk napisała o groźbach gwałtu i śmierci, które zostały umieszczone na jej facebookowym profilu.
„Od 28 lutego regularnie otrzymuję e-maile z groźbami pod adresem moim i moich bliskich,a związane z moją działalnością w Strajku Kobiet i Radzie Konsultacyjnej przy OSK. Autor e-maili używa w stosunku do mnie nienawistnych i obraźliwych zwrotów: „Ty Pieprzona Dziwko, niedługo umrzesz, jeśli nie przestaniesz wspierać Strajku Kobiet ”, Absolutnie nie interesuje nas twoje bezwartościowe życie i los twojej rodziny ", „Tylko Bóg może decydować o losie dziecka!".
Dorota Łoboda, Warszawska radna, która aktywnie wspiera Ogólnopolski Strajk Kobiet, szczegółowo wyjaśnia treść otrzymywanych regularnie e-maili i gróźb.
20 marca 2021 r. grupa artystów wynajęła mieszkanie w bloku w pobliżu domu Jarosława Kaczyńskiego, Lidera PiS, gdzie odtworzyli spektakl „Królowa Śniegu”. Spektakl miał „odmrozić” serca i wesprzeć protestujących na rzecz praw kobiet. Na kilka godzin przed wydarzeniem Marta Lempart otrzymała e-mail z informacją, że budynek zostanie wysadzony w powietrze. Lempart poprosiła swoją przyjaciółkę, aby skontaktowała się z policją i zgłosiła zagrożenie, ponieważ wiedziała, że jeśli sama to zrobi, policja albo w ogóle nie zareaguje na to zgłoszenie, lub będzie działać opieszale.
Policja natychmiast przybyła i przeszukała budynek, ale nie znalazła żadnych bomb.
Powyższym groźbom sprzyja agresywna retoryka rządu i mediów państwowych, wymierzona w działaczki na rzecz praw kobiet. Publiczny nadawca TVP regularnie nazywa demonstrantki „zwolenniczkami zabijania nienarodzonych dzieci”. Organizacja non-profit Oko.press przeanalizowała wpływ narracji TVP o tematyce praw kobiet i LGBTI na jej widzów. Udokumentowano niektóre z najbardziej przerażających zagrożeń.
Dalsze obawy o prawa kobiet
Jak informował wcześniej CIVICUS Monitor, w lipcu 2020 r. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zapowiedział, że Polska rozpocznie proces wycofywania się z ratyfikowanejKonwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (tzw.Konwencji Stambulskiej). Decyzja ta została jednak wstrzymana po tym, jak rządząca partia PiS skierowała sprawę do Trybunału Konstytucyjnego, który jeszcze w tej sprawie nie rozstrzygnął. Staranie wkierunku wycofania Polski ze wspomnianej konwencji prowadzi skrajnie prawicowa organizacja Ordo Iuris za pomocą projektu inicjatywy obywatelskiej „Tak dla rodziny, nie dla gender”. 30 marca 2021, Sejm przegłosował przekazanie projektu do rozpatrzenia przez sejmową komisjęsprawiedliwości i praw człowiekaoraz komisję spraw zagranicznych.
Dochodzenie portalu Balkans Insight ujawniło, że wyciekły dokumenty rządowe, które ujawniają plany dotyczące zastąpienia Konwencji Stambulskiej alternatywną konwencją zakazującą aborcji i małżeństw homoseksualnych, skupioną na „ochronę życia poczętego” oraz koncepcji małżeństwa jako związku wyłącznie kobiety i mężczyzny.
Działacze i działaczki na rzecz praw kobiet wyrazili zaniepokojenie daleko idącymi konsekwencjami, jakie wycofanie Polski z konwencji Stambulskiej będzie miało dla organizacji zajmujących się przemocą w rodzinie. To posunięcie ma na celu dalszą erozję praw kobiet i LGBTI w Polsce.
⚡️ Poland’s right wing government has introduced a bill called “Yes to Family, No to Gender” that could see the country withdraw from the 2011 Istanbul Convention. Human rights groups have warned of a women’s rights crisis in Poland. https://t.co/n46eawUuj2
— euronews (@euronews) April 4, 2021
Pokojowe Zgromadzenia
Demonstracje odbyły się również z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet 8 marca 2021. Aktywiści maszerowali w obronie praw kobiet do aborcji, a także większego wsparcia państwa dla procedur in vitro i edukacji seksualnej. Prowadzili również kampanię na rzecz nowej ustawy legalizującej aborcję na żądanie do 12 tygodnia ciąży.
Policja uznała protesty za nielegalne, ponieważ łamały obostrzenia związane z Pandemią COVID-19, które ograniczają zgromadzenia do pięciu osób. Protest był stosunkowo niewielki, ale obecność policji była duża. Aktywiści zgłaszali, żew czasie protestu byli na długie godziny zamykani w kotłach policyjnych.
Przyszli do nas goście, ale policja smutasy. Blokujcie co się da i gdzie się da. Wszystkie place i ulice. Policja na filmie bije dziewczynę, @martalempart ratuje pic.twitter.com/Hx02amjPml
— #StrajkKobiet (@strajkkobiet) March 8, 2021
Podczas innego protestu, 10 marca 2021 r. Na nagraniu udokumentowane zostało jak funkcjonariusze policji zastraszają protestujących, którzy przypięli się do płotu przed Trybunałem Konstytucyjnym.
To nie jest Trybunał. To nie są sędziowie. To nie jest prawo. To nie kraj dla kobiet.
— #StrajkKobiet (@strajkkobiet) March 10, 2021
Protest 4 osób pod TK, 3 przypięte do ogrodzenia. Setki policjantów.
Dzień Praw Kobiet jest codziennie. pic.twitter.com/CsVOwQOV3E
Zakaz protestów
W związku z sytuacją związaną z COVID-19 rząd wprowadził ograniczenia, które obejmują nie tylko zakaz organizowania protestów, ale także zakaz uczestniczenia w nich. Zakaz idzie dalej, zabraniając organizowania „imprez, wydarzeń i spotkań wszelkiego rodzaju” lub uczestniczenia w nich.
⚖️👩🏼💻Mała ciekawostka. Znowelizowano rozporządzenie również w punkcie o zgromadzeniach. Zakazuje się teraz również udziału w nich, nie tylko organizowania.
— ElizaRutynowska (@ERutynowska) March 25, 2021
‼️Powiem to raz teraz i zapewne sto razy na komendach i w komunikatach: to jest bezprawne. To jest sprzeczne z Konstytucją. pic.twitter.com/L8PuPGCrSG
Protest przeciwko lockdownowi
20 marca 2021 r. Setki osób zgromadziło się w Warszawie, aby zaprotestować przeciwko rządowym środkom zapobiegawczym COVID-19. W proteście zatytułowanym „Marsz na rzecz wolności” protestujący trzymali transparenty, takie jak „Fałszywa pandemia”, „Stop segregacji sanitarnej” lub „AstraZeneca Vaccine - Dangerous”, a wiele osób nie nosiło masek ani nie zachowywało dystansu społecznego. Protest stał się gwałtowny, ludzie rzucali kamieniami w policję. Policja rozproszyła protest za pomocą granatów ogłuszających i gazu łzawiącego oraz dokonała kilku aresztowań.
Wolność Wypowiedzi
Billboardowe kampanie antyaborcyjne
W całej Polsce można było zobaczyć przeprowadzona na masową skalę, anonimową kampanię billboardową przeciwko działaczom na rzecz praw kobiet. Billboardy przedstawiają płód zamknięty w symbolu serca i napis „Mam pięć miesięcy”. Rosyjska artystka Ekaterina Glazkova, której prace zostały wykorzystane na billboardach, powiedziała, że popiera protesty i ubolewa nad niewłaściwym wykorzystaniem jej prac. Powiedziała:
„Ta ilustracja została stworzona jako ucieleśnienie radości macierzyństwa, ale nie macierzyństwa wymuszonego, w którym nie możemy mówić o żadnej miłości i radości. Zakazy te są bezsensowne, szkodliwe, a także naruszają prawa człowieka; krzywdzą zarówno."
W kilku polskich miastach pojawiła się inna kampania billboardowa, promująca tradycyjne wartości rodzinne. Komunikaty brzmią: „Kochaj się, mamo i tato”. Na ich czele stoi organizacja, którą założył Mateusz Kłosek, jeden ze stu najbogatszych Polaków.
Sędzia nałożyła nakaz przeprosin dwóm Badaczom Holokaustu
9 lutego 2021 r. Sędzia nakazała dwóm szanowanym historykom zajmującym się badaniami nad Holokaustem przeprosiny za umieszczenie „błędnych informacji” w badaniu na temat roli Polaków w mordowaniu Żydów podczas II Wojny Światowej. Opracowanie zawiera relację o ocalałym Żydzie, który oskarżył wójta z czasów wojny o współudział w zamordowaniu 18 innych Żydów.Sędzina odrzuciła pozew o odszkodowanie finansowe ze względu na potencjalny „efekt mogący zablokować dalsze badania naukowe”. Światowe Centrum Pamięci o Holokauście Yad Vashem nazwało sprawę „poważnym atakiem na wolne i otwarte badania”. Polski nacjonalistyczny rząd zaprzeczaudziałowi obywateli polskich w Holokauście. W 2018 roku uchwalił prawo, zgodnie z którym łączenie Polski z nazistowskimi zbrodniami jest przestępstwem.
Publicysta oskarżony o obrazę prezydenta
Publicyście Jakubowi Żulczykowi grozi kara więzienia za obrazę Prezydenta RP Andrzeja Dudy. 7 listopada 2020, Jakub Żulczyk zamieścił na Facebooku komentarz, w którym stwierdził, że „Andrzej Duda to kretyn” w stosunku do komentarzy, jakie Duda wygłosił w związku z wygraną w wyborach prezydenta USA Joe Bidena. Żulczyk został oskarżony z art. 135 Kodeksu karnego za znieważenie głowy państwa.
Działacze LGBTI uniewinnieni, ale obawy pozostają
2 marca 2021 roku Sąd Okręgowy w Płocku uniewinnił trzech działaczy LGBTI, którzy zostali oskarżeni o profanację i obrazę uczuć religijnych. W kwietniu 2019 roku trzy kobiety podarły plakaty i naklejki przedstawiające Matkę Boską z tęczową aureolą. W przypadku skazania groziło im do dwóch lat więzienia. Około 160 000 osób przyłączyło się do kampanii Amnesty International, wzywającej Prokuraturę Generalną do wycofania zarzutów. Catrinel Motoc, Senior Campaigner w Regionalnym Biurze Amnesty International na Europę, powiedziała:
„Uniewinnienie tych odważnych obrońców praw człowieka pokazuje, że próby ich ścigania były niczym innym jak taktyką zastraszania przez polskie władze. Wzywamy władzę do zaprzestania wykorzystywania systemu wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych do namierzania i nękania obrońców praw człowieka tylko z powodu ich aktywizmu”.
Great news from #Poland just now!
— Amnesty EU (@AmnestyEU) March 2, 2021
Three women accused of ‘offending religious beliefs’ for distributing posters of the Virgin Mary with a rainbow halo have been ACQUITTED!
160 000 of you stood by them & took action, it worked!https://t.co/edHJnssoau
W podobnej sprawie, kilka gmin ogłosiło zamiar podjęcia kroków prawnych przeciwko grupie aktywistów, którzy stworzyli mapę gmin które ogłosiły się „strefami wolnymi od LGBT”. Według mapy „Atlas nienawiści” prawie 100 polskich gmin podjęło uchwały anty-LGBTI. Skrajnie konserwatywna grupa Ordo Iuris, która również stoi za zakazem aborcji, zaoferowała swoją pomoc prawną gminom.
Zaangażowanie polskiego rządu przeciwko osobom LGBTI nadal niepokoi. Na początku marca 2021 r. Francuski minister ds. Europejskich Clément Beaune powiedział, że odmówiono mu wstępu do miasta Kraśnik, jednej z polskich stref „wolnych od LGBT”. Kilka dni później Parlament Europejski ogłosił całą Unię Europejską „Strefą Wolności LGBTQI”.
Dziennikarz z zarzutami za relacje z protestów proaborcyjnych
Na początku marca 2021 r, dziennikarzowi Marcinowi Terlikowi z serwisu informacyjnego Onet.pl, postawiono zarzuty udziału w nielegalnym zgromadzeniu. 18 listopada 2020 roku relacjonował duże protesty proaborcyjne w Warszawie. Dziennikarz opublikował na Twitterze filmy przedstawiające brutalność policji. Trzy miesiące po zdarzeniu został wezwany na komisariat w Mińsku Mazowieckim (około 40 km od Warszawy) w celu złożenia zeznań. Policja zarzuciła Terlikowi złamanie zakazu pokojowego gromadzenia się. Według mec. Mateusza Ostrowskiego zarzuty te są bezpodstawne, gdyż ówczesny zakaz dotyczył tylko organizatorów protestów, a nie uczestników czy dziennikarzy. Terlik powiedział, że o ile za postawiony mu zarzut grozi maksymalna kara 500 zł (109 euro), policja skierowała jego sprawę do sanepidu, gdzie w związku z pandemią COVID-19 mandaty sięgają 30 tys. złotych (6 556 euro). W rozmowie z CIVCUS Monitor na temat swojej sprawy Terlik powiedział:
„Relacjonowałem demonstrację Strajku Kobiet w centrum Warszawy. Tym razem sytuacja była szczególnie napięta, gdyż policja wysłała na miejsce kilkudziesięciu tajnych agentów, którzy wchodzili do tłumu i zatrzymywali uczestników protestu. Często nie nosili żadnych znaków identyfikujących ich jako policjantów, co wzbudzało strach wśród protestujących, którzy myśleli, że są atakowani przez nacjonalistów i neonazistów. Na placu przed telewizją publiczną policja otoczyła protestujących i nie pozwoliła im opuścić miejsca przez około dwie godziny. Cały czas byłem w kotle”.
„Wychodząc z kotła wyraźnie pokazałem policjantom legitymację dziennikarską i wielokrotnie powtarzałem, że jestem dziennikarzem w pracy. Niemniej jednak policja zanotowała moje dane osobowe”.
Na temat wolności mediów w Polsce Terlik powiedział, że choć w Polsce są jeszcze niezależne media, to retoryka rządzącej partii PiS jest często „wroga” wobec niezależnych dziennikarzy, co stwarza atmosferę zastraszenia.
„Media publiczne w Polsce przekształciły się w narzędzia rażącej propagandy, co podważa ogólną ich wiarygodność i tworzy głębokie podziały nie tylko w społeczeństwie, ale także wśród ludzi pracujących w mediach. Wiedza o tym, co stało się z mediami publicznymi (przede wszystkim telewizją publiczną) w ostatnich latach, budzi obawy o dobrą wolęprzy zakupie niezależnych placówek przez spółki państwowe, co jest celem obecnej partii rządzącej”.
Podatek od przychodów z reklam
Jak informował wcześniej CIVICUS Monitor, w lutym 2021 roku rząd ogłosił plany nałożenia podatku medialnego na wpływy z reklam. Grupy zajmujące sięprawami obywatelskimi, niezależne media i opozycja polityczna postrzegają podatek jako próbę przejęcia kontroli nad sektorem medialnym przez PiS. Proponowany podatek wynosiłby od 2 do 15% w zależności od wielkości firmy. Rząd powiedział, że pieniądze zostaną przeznaczone na opiekę zdrowotną, kulturę i inne sektory dotknięte pandemią.
W odpowiedzi na krytykę rząd zapowiedział zmianę propozycji. „Analizujemy wszystkie sugestie zgłaszane przez różne grupy medialne i inne zainteresowane strony” - powiedział rzecznik rządu Piotr Mueller. „Na tej podstawie zostanie przesłany projekt zawierający niektóre z tych uwag”.
PKN Orlen przejmuje grupę medialną
Jak informowaliśmy wcześniej, państwowy koncern naftowy PKN Orlen odkupił od niemieckiego Verlagsgruppe Passau grupę medialną Polska Press. Grupa Polska Press posiada setki gazet, magazynów i portali internetowych, w tym 20 z 24 gazet regionalnych. 5 lutego 2021 r. Polski organ nadzoru konkurencji (UOKiK) wyraził zgodę na przejęcie. Umowa została podpisana 1 marca 2021 roku. Następnego dnia Prezes Polska Press Dorota Stanek złożyła rezygnację.
Rzecznik praw człowieka Adam Bodnar wyraził swoje obawy dotyczące przejęcia i odwołał się do warszawskiego sądu konsumenckiego. Zdaniem Adama Bodnara UOKiK nie dokonał dostatecznej oceny wpływu na wolność prasy. Zwrócił się do sądu o uchylenie zezwolenia UOKiK i wstrzymanie przejęcia do czasu rozstrzygnięcia sprawy.
„Spółka kontrolowana przez Skarb Państwa - a za jej pośrednictwem przez polityków - mogłaby łatwo zdobyć wpływ na redakcje, a tym samym przekształcić wolną prasę, której zadaniem jest rzetelna i oparta na faktach krytyka administracji publicznej i ludzi władzy w prorządowe biuletyny informacyjne i propagandowe ”- napisał Bodnar.
Kontrolowanie mediów przez państwo może naruszać prawo obywateli do wyrażania poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. Dlatego wystąpiłem dziś do sądu o uchylenie decyzji prezesa @UOKiKgovPL ws. zakupu Polska Press przez @PKN_ORLEN https://t.co/cf9YKoF6on
— Adam Bodnar (@Adbodnar) March 5, 2021
Tymczasem prezes PKN Orlen Daniel Obajtek, bliski sojusznik Jarosława Kaczyńskiego, pogrążył się w serii skandali. Gazeta Wyborcza opublikowała nagrania, z których wynika m.in., że Obajtek nielegalnie zarządzał prywatną firmą, gdy był burmistrzem Pcimia, małego miasteczka na południu Polski. Ujawniono również, że prawnie zagroził mediom w związku z publikacją śledztwa w jego sprawie.
Stacja radiowa nakazała wypłatę dziennikarzowi odszkodowania
W marcu 2021 roku Sąd Okręgowy w Rzeszowie orzekł, że rozgłośnia radiowa naruszyła zasadę równego traktowania redaktorki Grażyny Bochenek. We wrześniu 2018 roku Bochenek nie interweniowała, gdy słuchacz radia nazwał Prezydenta RP Andrzeja Dudę „pełniącym obowiązki prezydenta” i „figurantem”. Po tym incydencie rozgłośnia radiowa stopniowo ograniczała jej godziny pracy, aż do rozwiązania jej umowy o pracę w ramach postępowania dyscyplinarnego. Bochenek złożyła pozew przeciwko prezesowi rozgłośni w maju 2019 roku. Sąd Okręgowy nakazał Radiu Rzeszów wypłacenie Bochenek 7 444 złotych (ok. 1611 euro) odszkodowania oraz 7 750 złotych (ok. 1678 euro) na rzecz Polskiego Towarzystwa Antydyskryminacyjnego.
Pozew przeciwko Gazecie Wyborczej
2 marca 2021 r. Prokurator Generalny RP (będący jednocześnie Ministrem Sprawiedliwości i posłem na Sejm RP) Zbigniew Ziobro wniósł pozew przeciwko Adamowi Michnikowi, redaktorowi naczelnemu Gazety Wyborczej - największego dziennika. w Polsce. Akcja dotyczy artykułu opublikowanego w marcu 2020 r. Zatytułowanego „Wynagrodzenie Ziobry jest niezgodne z prawem”, w którym ujawniono, że łączne stanowiska Ziobry jako Prokuratora Generalnego, gdzie jego dodatek do wynagrodzenia wynosi 200 000 zł (50 000 euro), oraz uposażenie jako posła jest niezgodny z konstytucją. Obecnie Polska jest jedynym państwem członkowskim UE, które łączy stanowiska Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego wbrew międzynarodowym standardom. Ziobro wnosi o sprostowanie artykułu i zwrot kosztów postępowania sądowego. Jak informowaliśmy wcześniej, Gazeta Wyborcza została pozwana przez PiS już 60 razy, włączając w to tą najnowszą sprawę.
IPI is appalled by the continued legal harassment of @gazeta_wyborcza. The latest lawsuit filed by #Poland's Minister of Justice is yet another futile attempt to clamp down the news outlet.
— IPI - The Global Network for Press Freedom (@globalfreemedia) March 22, 2021
IPI calls on @MorawieckiM's govt to respect media plurality and protect #PressFreedom https://t.co/b5GgxJ9aRN